Post Doktrynaliów o tekście młodego psychologa w „Wyborczej.” Doceniając odwagę autora nie podzielam entuzjazmu kolegi po blogu, czemu dałem wyraz w komentarzu.
W dzisiejszej Wyborczej przeczytałem kilka wypowiedzi nawiązujących do zeszłotygodniowego „biadolenia” prof. I. Krzemińskiego. Jedna z tych wypowiedzi mnie oczarowała – sam bym lepiej tego nie ujął.
Napisał ją Łukasz Budzicz, doktorant w Instytucie Psychologii UAM. Zanim różni „pedagodzy” wezmą go na celownik, chciałbym mu serdecznie pogratulować.
Zacytuję dwa najbardziej udane (moim zdaniem) fragmenty, jednocześnie odsyłając do całego tekstu i komentarzy pod nim:
„Nagle okazuje się, że sama habilitacja czy profesura nie są już wyznacznikiem autorytetu, jeśli nie jest się cytowanym w swojej dyscyplinie. Że nie wystarczy już produkować książek, które na pewno zostaną pozytywnie ocenione w wąskim kręgu recenzentów. Że już nie można pomóc lubianemu adiunktowi, dostrzegając nowatorskość jego artykułu opublikowanego w prowincjonalnym wydawnictwie. Samo nazwisko i tytuł przestają być gwarancją, że dostanie się pieniądze z grantów”
oraz
„Zastrzegam: nie uważam, że obecny system jest idealny. (…)
Jednak mając do wyboru niedoskonały system oparty na ocenie ilościowej (taki jak teraz)…
View original post 41 słów więcej