Jakiś czas temu pisałem o wyroku niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, który uznał przepisy o wynagrodzeniach nauczycieli akademickich za niekonstytucyjne, między innymi dlatego, że zarabiali oni podobnie, a w niektórych przypadkach gorzej, niż nauczyciele szkół powszechnych.
Postanowiłem sprawdzić, jak się ma rzecz w Polsce. Przez czystą ciekawość, ale też dlatego, że toczą się negocjacje nad układem zbiorowym pracy w szkolnictwie wyższym, a „Solidarność” szykuje akcję protestacyjną, między innymi z powodu wysokości uczelnianych pensji.
Co wyszło? Wyszło, że zasady liczenia tych wynagrodzeń są odmienne, więc porównanie może być tylko przybliżone. W przypadku nauczycieli szkół powszechnych istnieją dwie wartości – wynagrodzenie minimalne i wynagrodzenie średnie obejmujące m. in. dodatki i nadgodziny. Zatrudniająca pedagoga gmina ma obowiązek wyrównać mu wynagrodzenie do średniej, jeżeli w ciągu roku jego zarobki nie osiągnęły wskazanej w przepisach wartości (TU)
Nauczyciele akademiccy mają zagwarantowane wynagrodzenie minimalne. Jednym i drugim pracodawca może podwższyć je do dowolnej sumy. Zakładając, że bierzemy pod uwagę wynagrodzenia nauczycieli z najwyższym przewidzianym w przepisach płacowych wykształceniem (mgr z przygotowaniem pedagogicznym), a stopniom awansu zawodowego nauczyciela stażysty, kontraktowego, mianowanego i dyplomowanego odpowiadają odpowiednio asystent, adiunkt, prof. nzw., prof. zw. wychodzi, co następuje (dane nauczycieli – prognoza na rok 2012, nauczycieli akademickich – zgodnie z rozporządzeniem):
Nauczyciel stażysta dostaje średnio 2618 PLN, asystent ma gwarantowane – 1885 PLN.
Nauczyciel kontraktowy dostaje średnio 3017, adiunkt ma gwarantowane minimum 2935 PLN.
Nauczyciel mianowany dostaje średnio 3913 PLN, profesor nadzwyczajny ma płacę minimalną 3540 PLN.
Wreszcie nauczyciel dyplomowany ma gwarantowaną średnią 5000 PLN, profesor zwyczajny – 4145 PLN.
Oczywiście, ostateczne porównanie poza wielkościami bezwzględnymi powinno uwzględniać takie czynniki, jak różny zakres obowiązków, poziom wykształcenia, kwestie podatkowe, średnie wynagrodzenie nauczyciela akademickiego liczone wg. takich zasad, jak średnie wynagrodzenie nauczyciela szkoły powszechnej (przy uwzględnieniu wysługi lat, 13-stki, nadgodzin wielkości te są znacznie większe, jednak uczelnia nie ma obowiązku wyrównania pensji uczonemu, który średniej nie osiągnie) itd. Wydaje się jednak, że sytuację mamy (pomijając wysokość zarobków) podobną, jak w Niemczech.
Przy okazji – tematem na osobny post i badania są wynagrodzenia uczelnianej administracji. Tu też ustawodawca się nie popisał uznając, że powinny być one utrzymywane na (nie)stosownie niskim poziomie.