Demontaż systemu?

. Jeszcze dwa – trzy tygodnie temu świat nauki był w sumie prosty, Składały się nań uczelnie, instytuty PAN i instytuty badawcze. Uczelnie odpowiadały za dydaktykę, prowadziły badania w większym lub mniejszym zakresie i współpracowały z otoczeniem. Instytuty PAN prowadziły badania podstawowe i starały się nie prowadzić dydaktyki, chyba że przynosiła pieniądze. Natomiast instytuty badawcze, znane dawniej jako jednostki badawczo-rozwojowe, odpowiadały za badania stosowane oraz za ukochane przez MNiSW wdrożenia. Instytuty PAN robią od chwili powstania mniej więcej to samo, uczelnie – też, choć stale są na cenzurowanym ze względu na niską pozycję w rankingach, kształcenie bezrobotnych, zerową współpracę z biznesem, tudzież za wszystko inne, co akurat decydentom się w nocy przyśniło. Najciekawszym elementem tej triady są instytuty badawcze. Powołane jako zaplecze badawczo – rozwojowe dla przemysłu państwowego i administracji po 1989 r. straciły klienta. Sprywatyzowane przedsiębiorstwa przestały korzystać z ich usług, bo miały zaplecze B+R gdzie indziej. Pomimo tego instytuty wykonały kawał dobrej roboty, reformując się, by przetrwać  i obecnie to one są głównym motorem komercjalizacji wyników badań naukowych. Wprawdzie zdaniem NIK wdrażanie 20% posiadanych patentów to fatalny wynik, jednak z gospodarczego punktu widzenia to sukces na skalę niemal kosmiczną.

Średnio na jeża – standard europejski, gdzieś w pół drogi między Niemcami, Francją i Rosją.

Na ten w miarę klarowny obraz nałożyła się Ogólna Reforma Wszystkiego wpisana w Plan Odpowiedzialnego Rozwoju i projekt „Ustawa 2.0,” z której wynikł  podział uczelni na trzy kategorie – badawcze (prowadzące prawdziwe badania i dydaktykę za wysokie pieniądze), badawczo – dydaktyczne (prowadzące badania i dydaktykę bez pieniędzy) i dydaktyczne (prowadzące dydaktykę za pieniądze z niewiadomych źródeł). Zamiast instytutów badawczych ma się pojawić moloch – Narodowy Instytut Technologiczny (efekt konsolidacji). Te zmiany nie burzą klarownego obrazu zadań trzech sektorów nauki. I wszystko byłoby gites, niezależnie od średnio optymistycznej oceny celowości reform, gdyby nie bomba ostatnich dni. Pomysł przekształcenia PAN w uniwersytet badawczy, okręt flagowy polskiej nauki, który ma z dumą wyprowadzić flotyllę naszych uczelni na burzliwe wody czołówki rankingów międzynarodowych. Celowość tego pomysłu budzi rozmaite wątpliwości, tu jednak skupię się na jednej – demontuje on zupełnie opisany wyżej spójny i dosyć sensowny system. Zostaną bowiem uniwersytety i Narodowy Instytut Technologiczny, którego istnienie przestaje mieć w tej sytuacji sens. Logicznym krokiem byłoby natomiast przekształcenie go w kształcącą praktycznie szkołę wyższą, ewentualnie uniwersytet techniczny (NUT). Wtedy mielibyśmy jednolity system akademicki, w którym badania, wdrożenia i dydaktyka prowadzone są wyłącznie w jednostkach podlegających przepisom o szkolnictwie wyższym.

Tylko nasuwają się tu dwa pytania:

  1. Skoro tak, to po co prace nad Narodowym Instytutem Technologicznym w jego obecnym kształcie i dlaczego zespołom pracującym nad Ustawą 2.0. nie powiedziano, że powinny uwzględnić istnienie dwóch specyficznych uczelni sieciowych?
  2. Czy leci z nami pilot?

2 Comments

  1. Skoro Pan pisze, że instytuty Pan prowadzą badania podstawowe to jeszcze jedno rozwiązanie wchodzi w grę. Moim zdaniem najrozsądniejsze. Należy PAN rozwiązać, a ich pracownicy znajdą zatrudnienie na uczelniach, no chyba, że chodzi o to by brać pensję za tą samą pracę w co najmniej w dwóch miejscach jak jest do tej pory. Co do poziomu naukowego PAN to publikacje w ramach konferencji Web of Science to niski poziom prac naukowych i z pewnością 15 pkt za to to znacznie za dużo, tym bardziej, że udział w takiej konferencji jest kosztowny.

  2. To też było kiedyś już dyskutowane. Włączenie instytutów PAN do uczelni jako jednostek prowadzących tylko badania. Sęk w tym, że to po prostu jeden z możliwych modeli. Problem w tym, czy w ramach tego (lub jakiegokolwiek innego) modelu zostaną stworzone sensowne reguły gry. A to wymaga prawa, działań miękkich (np. rozsądne projekty wspierające takie lub inne działania dydaktyczne, naukowe itd.) oraz najważniejszego – przekonania środowiska, że zmiany są potrzebne i korzystne.

Możliwość komentowania jest wyłączona.