Komitet Polityki Naukowej o Ustawie 2.0.

Właśnie został ogłoszony dokument Komitetu Polityki Naukowej o pożądanych kierunkach zmian w prawie o szkolnictwie wyższym i ustawach pokrewnych. Dokument krótki i ciekawy, choć w kilku miejscach budzący wątpliwości.

Autorzy proponują interesującą wizję uczelnianej governance z rozdzieleniem uprawnień menadżerskich i kontrolnych. Wizję zbyt ogólną, by można ją było ocenić, choć możliwą do wprowadzenia. Zakładają także znaczną samodzielność uczelni w kształtowaniu statutów (duży PLUS). Mam jednak wątpliwość, czy takie zmiany wymagaja nowej ustawy. Obecnie obowiązujące przepisy są tak zliberalizowane, że uczelnie mogą niemal dowolnie kształtować swój ustrój, a rektorowi przeszkadzają zwykle nie tyle przepisy ustawy, co źle napisany statut. Tego ostatniego zmieniać jednak nie warto, bo co dwa dni jest reforma, więc może się okazać, że cała robota pójdzie na marne.

Ciekawiej robi się w części poświęconej ścieżkom kariery. Tu czytamy bowiem (s. 2), że „Jesteśmy za zniesieniem obligatoryjności habilitacji jako warunku zatrudnienia w uczelni wyższej na stanowisku naukowo-dydaktycznym.” Jest to lekki skrót myślowy, bo na stanowiskach naukowo-dydaktycznych są już dziś zatrudniani pracownicy bez habilitacji (asystenci i adiunkci). Dodatkowo asystent z doktoratem nie ma obowiązku robienia habilitacji, choć perspektywa dożywotniego zatrudnienia za pensję równą apanażom kasjera w Lidlu stanowi pewnie wystarczający bodziec, by się starać.

Prawa doktoryzowania miałyby wg KPN przysługiwać uczelniom nowej kategorii B1, habilitacyjne – A/A+. Jestem gotów przyklasnąć, o ile nowe zasady parametryzacji nie będą uwzględniały praw do nadawania stopni i liczby nadanych stopni. Proponowałbym także, by uwzględnić w niej to, czy uczelnia się rozwija. Miarą mogłaby być efektywność, liczona jako stosunek potencjału uczelni do jej pozostałych osiągnięć.

Interesujące są propozycje zatrudnienia wyłącznie na czas nieokreślony i powiązania wynagrodzeń z rynkiem pracy. Proponowałbym jeszcze wynagradzanie na podobnym poziomie pracowników uczelni różnego typu. EDIT: Zaskakujące natomiast jest zdanie ze stanowiska KPN: ” Nie powinno być, jak dotychczas, górnych pułapów wynagrodzenia.” Przepisy o tzw. „widełkach” płacowych zlikwidowano ładnych parę lat temu. Obecnie rozporządzenie określa tylko stawki minimalne. Potem – the sky is the limit.

Nie jestem zwolennikiem przymusowej mobilności i kwot zatrudnienia proponowanych przez KPN. Chętniej widziałbym zastąpienie dotychczasowych współczynników umiędzynarodowienia i badawczego w algorytmie dotacjji podstawowej współczynnikiem zróżnicowania kadry liczonym jako % pracowników uczelni, którzy doktorat, habilitację lub tytuł profesora uzyskiwali będąc zatrudnionymi poza swoim obecnym miejscem pracy.

Podoba mi się zróżnicowanie uczelni i ich misji. Wymaga to jednak takiego systemu bodźców, w którym opłaca się być uczelnią nie-badawczą, a nie takiego, w którym uprawnienia  uczelni zależą od liczby jednostek kategorii A. Byłbym przy  ostrożny z mechanicznym kalkowaniem terminologii Carnegie Classification i US News ranking, nie przystaje ona bowiem do warunków europejskich. W szczególności termin „uczelnia magisterska” budzi negatywne skojarzenia, i jest stopniowo zastępowany, także w USA przez „uczelnię regionalną.” Magisterska sugeruje przy tym brak uprawnień do nadawania stopnia doktora, tymczasem uczelnie regionalne nadają (i powinny nadawać) stopnie doktorskie, choć to akurat jest zwykle uboczny element ich działalności. W ogóle mam wrażenie, że największe ryzyko reformy ma charakter prestiżowy. Dla uczelni marka i kategoria znaczą wiele. Niektóre uzyskały status uniwersytecki znacznym wysiłkiem. Dlatego także dla uczelni, które widzą się jako regionalne i tak chcą się pozycjonować, utrata nazwy „uniwersytet” i „degradacja” do poziomu „szkółki magisterskiej” albo „zawodówki’ będzie poważnym ciosem.  „Uniwersytet” jest nazwą rozpoznawalną, dlatego nawet niemieckie Fchhochschulen w obrocie międzynarodowym występują jako „universities of applied sciences.”

Dziwi postulat de lege ferenda: „W uczelniach zawodowych nie powinno być obowiązku prowadzenia badań naukowych a w ich ocenie parametrycznej nie powinno się uwzględniać osiągnięć w tym zakresie.” Już obecnie uczelnie zawodowe nie mają obowiązku prowadzenia badań, a w parametryzacji biorą udział ochotniczo. Realizacja postulatu KPN prowadziłaby do wniosku, że byłyby one parametryzowane wg. kryteriów 2-4, to jest potencjału (w tym praw doktoryzowania), przychodów z komercjalizacji i innych osiągnięć. Być może autorom chodziło o algorytm dotacji podstawowej, ale i tu algorytm nie uwzględnia ani kategorii badawczej ani tzw. składnika badawczego.

Dodatkowe finansowanie uczelni badawczych przy zachowaniu dotychczasowej oceny parametrycznej będzie prowadziło do tego, że mniejsze jednostki nie będą w stanie dogonić swoich większych i dostających dodatkowe fundusze kolegów. W ten sposób uczelnia regionalna będzie mogła uzyskać prawa habilitacyjne, jak Wielkanoc w maju będzie, i to niezależnie od poziomu swoich osiągnięć. To jakby wymagać od start-upa, żeby się znalazł na liście Fortune 500 i dziwić się, że z kapitałem zebranym na Kickstarterze nie ma takich wyników finansowych, jak Microsoft.