Nowe wynagrodzenia

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego pochwaliło się nową siatką płac, według której profesor będzie zarabiał 6410 PLN, profesor uczelni (z habilitacją lub bez) 5320 PLN, adiunkt 4680 PLN, a asystent 3205 PLN.  Jest to znaczący skok w porównaniu z obecnymi wynagrodzeniami, mocno dowartościowujący tzw. „młodszych” pracowników nauki oraz, przy okazji, pracowników administracji, dotychczas przy takich okazjach mocno pomijanych. Łyżką dziegciu w tej beczce miodu jest to, że wzrost ten nie jest, wbrew pozorom imponujący. Wynagrodzenie profesora odpowiada mniej więcej środkowi tzw. „widełek płacowych” z rozporządzenia z 2006 r. , wynoszących 3830 – 10000 PLN. Według tego samego rozporządzenia maksymalne wynagrodzenie adiunkta wynosiło 4920 PLN, a asystenta – 3120 PLN. Minima były oczywiście zabójczo niższe.

Jak zatem widać, nowe wynagrodzenia asystentów i adiunktów zbliżą się do maksimów sprzed 12 lat, a wynagrodzenie profesorskie tegoż maksimum nie osiągnie. Należy jednak pamiętać, że w czasach „widełkowych” spora liczba uczelni nie wychodziła poza minima, wychodząc z założenia, że „dobry wieprz i na wodzie się upasie.”

Dla porównania, spółka LIDL ogłosiła politykę płacową na rok 2018. Wynagrodzenia pracowników ustalane są systemem „widełkowym” i zależą od poziomu wynagrodzeń w danym regionie. I tak, w pierwszym roku pracy pracownik sklepu zarabia w przedziale 2800 – 3550 PLN, z gwarantowaną podwyżką po roku do 2950 – 3750 PLN,  a po dwóch latach w przedziale 3150 – 4050 PLN. A są to zajęcia, które nawet matury nie wymagają i nikt od pracownika Lidla nie żąda publikacji w Web of Science, Scopusie czy choćby zrobienia doktoratu.  Tak, wiem, że to ciężka i odpowiedzialna praca, a poziom wynagrodzeń w Polsce jest, delikatnie mówiąc, dość niski. Zastanawiam się tylko, co młodego zdolnego uczonego lub uczoną zachęci do pracy, w której poziom zarobków w Lildu osiągnie po jakichś ośmiu latach? Zwłaszcza, jeśli reprezentuje dyscyplinę,  w której rynkowe zarobki są na znacznie wyższym poziomie.

Porównanie z Lidlem jest oklepane i pewnie w jakimś sensie demagogiczne. Dlatego jeszcze jedna statystyka – zarobki w województwie Małopolskim, siedzibie naszej „nauk przemożnych perły.” Przeciętne wynagrodzenie to 4700 PLN, przy czym specjalista z dyplomem zarabia przeciętnie  4300 PLN, a kierownik 8100 PLN. Kto chce może sobie pooglądać dane dla innych województw. Przeciętne wynagrodzenie to w tych zestawieniach mediana. Dane są za rok 2017 r., więc nie uwzględniają tegorocznych podwyżek płac, m. in. w Lidlu czy Biedronce

Jak zatem widać, zarobki asystentów i adiunktów oscylują koło mediany z 2017 r, natomiast potem rosną dość wolno, by na końcu kariery zatrzymać się na poziomie poniżej mediany dla kierowników.  Zarobki w służbie publicznej ustala się zwykle tak, żeby były niższe niż w biznesie, ale wciąż konkurencyjne, a niższe wynagrodzenie uzupełnia większa trwałość stosunku pracy czy prestiż społeczny. Jak się wydaje, projektodawcy „Ustawy 2.0” próbowali się wstrzelić w tę regułę, ustawiając minima chyba jednak poniżej optimum.

 

Post scriptum

Dla zainteresowanych: gdyby ministerstwo przyjęło jako minimalne wynagrodzenie profesora maksymalną stawkę z 2006 r. to profesor uczelni zarabiałby 8300 PLN, adiunkt 7300 PLN, a asystent 5000 PLN. Zważywszy, że dotychczas stanowisko asystenta było pierwszym po doktoracie, a doktorantom obiecujemy stypendia na poziomie 2 – 3 tys. złotych, zmiana taka byłaby naprawdę zauważalna. Przy czym, podkreślmy, odpowiadałaby maksymalnemu poziomowi płac sprzed ponad dekady.

I jeszcze jedno – komuś się chciało sprawdzić, czy te zasady wynagradzania będą dotyczyć także instytutów badawczych i PAN?

 

 

 

2 Comments

  1. Gdzie Pan się dopatrzył podwyżek dla pracowników administracji??? Całość kwoty podwyżek ma się zmieścić w zawrotnej sumie 100-150 mln zł. Nie ma mowy, by za te pieniądze dowartościować i naukowców, i administrację, i pracowników technicznych. A te dwie ostatnie kategorie pracowników zarabiają naprawdę marne grosze, przy czym muszą siedzieć w pracy bite 8 godzin.

  2. Szanowny Panie, to nie są podwyżki, co najwyżej wyrównanie i to niepełne. Biorąc pod uwagę nałożone obowiązki oraz manipulacje prawem autorskim, trudno tutaj pisać o podwyżce, póki co mieliśmy znaczącą obniżkę naszych płac uwzględniając w tym również spadek siły nabywczej związanej z inflacją oraz wzrostem cen usług i produktów, czyli ogólnie kosztów życia. Stąd bardzo trafne jest Pana zauważenie: „Jak zatem widać, nowe wynagrodzenia asystentów i adiunktów zbliżą się do maksimów sprzed 12 lat, a wynagrodzenie profesorskie tegoż maksimum nie osiągnie.” i potwierdza moje twierdzenie, że jest to, co podkreślam niepełne wyrównanie.

Możliwość komentowania jest wyłączona.