Tekst z rzeczywistości równoległej, podobieństwo do ziemskich systemów prawnych przypadkowe
Kochany Pamiętniku!
Dzisiaj w Dziale Planowania Punktów (D2P2) przygotowaliśmy Plan Propagacji Punktowej Prawa. W skrócie P4 (nie mylić z P2). Rektor zarządził, że jako Uniwersytet Najdoskonalszy musimy mieć kategorię A we wszystkich dyscyplinach, a za brak A z plusem będą kary. Historycy zaprezentowali nawet na tę okoliczność elegancką Punktową Dziewicę do karania dziekanów, produkowaną na zamówienie przez licencjobiorcę ze świata biznesu. Historycy się cieszą, bo mogą realizować swoje pasje, a opłata licencyjna wypełnia im normę w kryterium 2. Dział prawny zastanawia się, czy europejska popularność Dziewicy będzie międzynarodowym wpływem w kryterium 3…
P4 przewiduje, że mamy publikować na potęgę, i to tylko za 200 pkt. To trochę ogranicza nam możliwości, bo większość dwucetnarowców, takich naprawdę z dyscypliny, publikuje nieprzyzwoicie mało tekstów w numerze, więc nie wypełnilibyśmy normy, mimo zatrudnienia tuzina emerytowanych tuzów dobrze punktujących. Na szczęście na liście są jeszcze publikujące w otwartym dostępie czasopisma „z przepisu prawnicze,*” w tym megażurnale, vulgo „szwarc, mydło i powidło” dicitur. O nieograniczonej pojemności i dające szansę na „kolaborację” z innymi dyscyplinami, choć niekoniecznie. Otwarty dostęp jest też fajny dlatego, że różni grantodawcy wymyślili sobie, że nauka ma być dostępna za darmo dla publiczności, skoro państwo i jego agendy fundują nam przyjemność prowadzenia badań. Cóż, niejedno świat widział, więc i to sobie poogląda.
D2P2 przygotował nam w ramach P4 listę miejsc, w których możemy publikować, wskazując że wielkotonażowe czasopisma pozwolą nam uzyskać dobry wynik, choć oczywiście będą wymagały ponoszenia opłat nazywanych ślicznie APC (article processing charges). Ok, tośmy zrozumieli. Nie ma darmowych lunchów. Zrozumieliśmy także, i półgębkiem przyznawali to nawet członkowie Tajnego Związku Obrońców Praw Profesorów Prawa, głęboko przeciwnego reformie, że od kategorii badawczej zależą prawa do nadawania stopni naukowych, nasze pensje i status uczelni badawczej (temat tabu, bo chwilowo nie jesteśmy), więc załoga siadła i rzuciła się pisać. No i cud się stał, każdemu co roku przyjęto jeden artykuł. I tu się pojawił problem APCów. Otóż rzut oka w Internet pokazuje, że w takim PNAS, GigaScience, czy Science Advances są one całkiem pokaźne i wahają się od 1590 USD za 6 stron tekstu w PNAS (im więcej stron, tym drożej), przez 2132 USD w GigaScience do 4500 USD za przyjemność publikowania w Science Advances. Średnio, przy założeniu że każdy pracownik opublikuje po jednym tekście w każdym z tych periodyków wychodzi 8222 USD za okres ewaluacyjny na osobę. 2055,5 USD na rok (w mniej prestiżowych czasopismach OA ceny są podobne)
Przy 100 pracownikach to daje 205 550 USD rocznie samych tylko kosztów APC, nie licząc kosztów badań, kwerend, korekty językowej. Czyli jakieś 803 700,5 PLN na rok. Pi razy drzwi jakieś 2 razy więcej, niż można było dostać dotacji na starych przepisach. Jak już docuciliśmy kwestora, zaczęliśmy go pocieszać, że koszty da się obniżyć, bo będziemy publikować w ramach „kolaboracji” z innymi dyscyplinami. Czyli przy 5 dyscyplinach dzielących się APC wspólnego artykułu po równo roczny koszt spada do 160 740,1 w sumie pikuś. Nie wiemy jeszcze, jak połączyć ze sobą filozofa, fizyka, muzykologa, teologa i prawnika (mamy ograniczone spektrum dyscyplin), ale tekst o prawnych i akustycznych aspektach muzyki sfer niebieskich powinien przejść. Jeszcze 299 takich publikacji i kategoria A w kieszeni, a i o Aplus możemy myśleć. Co prawda jakiś złośliwy staruch od cywilistów zaczął się dopytywać, co prawniczego w muzyce sfer, ale to już nie nasza broszka. Z przepisów wynika, że to będzie tekst prawniczy, bo puszczony w prawniczym żurnalu. QED.
Oczywiście można po staremu publikować o prawie dla prawników, tylko że nawet bardzo dobre czasopisma prawnicze mają zwykle jakieś mikre punkty, więc się nie warto wysilać. Klient płaci za pisanie nie o prawie, to dostanie dokładnie to, czego oczekuje. D2P2 i Magnifikus są zachwyceni, kwestor znacznie mniej. Jeszcze tylko wpiszemy tę muzykę sfer do programu studiów zamiast procedury karnej (słabe szanse na teksty za 200 pkt), i nie będzie trzeba się odrębnie przygotowywać do wykładów. Związek Uczelni Najdoskonalszych już lobbuje u ministrów, żeby procedurę karną wyrzucić z testów na aplikacje i zastąpić ją muzyką sfer jako bardziej umiędzynarodowioną i milszą dla ucha.
*Czasopismo „z przepisu prawnicze” to takie, które w wykazie figuruje jako publikujące teksty z nauk prawnych, choć tekst taki w roczniku trudniej znaleźć niż oryginalny dowód twierdzenia Fermata.
** Ja wiem, że nie ma ekstremalnych przypadków publikujących wyłącznie w OA z APC i za 200 pkt.
*** Nie, IF, H-Index, WoS i SCOPUS nie są miarodajne w naukach prawnych.